Wojciech Fangor "Lenin w Poroninie"

Jednym z najistotniejszych składników sowieckiej liturgii sprawowania władzy był "kult jednostki" związany z postacią Stalina, ale znacznie głębiej zakorzeniony w świadomość Rosjan okazał się kult W. I. Lenina, który w formach podniosłych, czasem karykaturalnych przetrwał nie tylko upadek socrealizmu, ale nawet upadek Związku Radzieckiego. O Leninie (i Stalinie) bardzo chętnie (przyczyny niechaj pozostaną ich osobistą tajemnicą) wypowiadali się wybitni pisarze francuscy, angielscy, niemieccy i włoscy - zwłaszcza ci, dla których komunizm był jedynym remedium na ruchy nacjonalistyczne i faszystowskie. Podziw dla Stalina i Lenina łączył się z pogardą i przemilczeniem liczby ich ofiar; Romain Rolland, George Bernard Shaw, Lion Feuchtwanger byli świadkami, opisywali procesy stalinowskie i rozgrzeszali system w oczach świata (proces "zmiękczania burżuazyjnego intelektualisty" odtworzył Anatolij Rybakow w paradokumentalnej powieści "Trzydziesty piąty i później").

Romain Rolland "Lenin - sztuka i czyn" ("Compagnons de route", Paris, 1936): Stalin dodaje: "Wiara w siły twórcze mas - to ta właśnie cecha szczególna działalności Lenina, która dawała mu możność opanować myślą żywioł i skierować ruch jego w łożysko rewolucji proletariackiej" Jest to największy dar jaki posiadać może człowiek czynu. (...) Niechaj będzie to również najwyższym nakazem sztuki! Jeśli większość artystów jest zbyt słaba, aby się nim kierować, to najwięksi spośród nich, powodowani instynktem, szli za tym nakazem zawsze. Jeden z największych mocarzy malarstwa wszystkich czasów, Leonardo da Vinci uczynił z niego swą dewizę(...) Tak oto wielcy artyści, Leonardowie i Tołstojowie, zaślubiają żywe formy natury. Tak oto mistrzowie czynu, Leninowie, zaślubiają prawa życia społecznego i jego rytm, jego ożywczą siłę, która wprawia w ruch, która podtrzymuje nieustanny marsz naprzód ludzkości.

Albert Rhys Williams "Największa poczekalnia świata" (frag. "O Leninie", Moskwa, 1945): Stopniowo, dwójkami, kolejka posuwa się naprzód. Teraz z kolei my wchodzimy po schodach do mauzoleum. (...) - Wystarczy spojrzeć na niego, by na sercu stało się lżej - zwierza się pastuch riazański. - Kupię wszystkie dzieła Lenina i zimą zacznę czytać - powiada jakiś młodzieniec. (...) Niektórym nie wystarcza ten jeden raz. Biegną szybko z powrotem i znów stają w kolejce. Kolejka zdaje się być nieskończona, niewyczerpana. Nieustannie przychodzą tu ludzie z fabryk, z instytucji, znajdujących się w Moskwie, z gór i kopalń, z dalekich stepów i wsi ziemi radzieckiej, ze wszystkich krańców kuli ziemskiej. Przychodzą, by ponownie złożyć przysięgę zmarłemu wodzowi - Leninowi i żywemu wodzowi - Stalinowi; by zaczerpnąć natchnienia do nowego, jeszcze bardziej twórczego życia.

 


W całej spuściźnie literackiej , w stosach panegiryków o Leninie odnajdujemy przypadek szczególny - "Opowiadania o Leninie" Michaiła Zoszczenki. Wydane w 1940 roku miały być próbą ratunku dla pisarza, który od prawie 10 lat nie był w stanie wydać żadnego utworu, a wznawiane humoreski były tak "przycięte" przez cenzurę, iż niewiele miały wspólnego z pierwowzorem. Napisane dla dzieci, przez czytelników (niektórych) traktowane były jako bardzo zjadliwa satyra, gargantuiczne, nasycone hiperbolami pochwały pod adresem wodza rewolucji budziły odruch przeciwny do zamierzonego - odbiorcy sowieccy potraktowali je jednak całkiem serio. Jak w opowiadaniu "Opowieść historyczna", gdzie Zoszczenko - prostaczek z daleka zobaczył w samochodzie Iljicza i nawet rozmawiał z jego kierowcą (niestety na bieżąco nie zapisał, bo w kancelarii na trzecim piętrze mieli tylko ogryzek ołówka), szczyt absurdu osiąga w powiastce o wartowniku, który nie rozpoznał Lenina i nie wpuścił na Kreml, wódz rewolucji zamiast go zastrzelić pochwalił za czujność. Zoszczenkę usunięto z redakcji "Krokodyla", przez kilka lat nic nie wydawano, aby następnie bez zgody autora przedrukować "Przygody małpy", które sprowokowały artykuł "Szkodliwe opowiadanie Michała Zoszczenki", wcześniej "O pewnej szkodliwej powieści" (oba w czasopiśmie "Bolszewik"). Dopełnieniem był referat Andrieja Żdanowa, w którym potępieni zostali Zoszczenko i Anna Achmatowa; usunięcie obojga ze Związku Pisarzy Radzieckich miało być wstępem do kolejnej "wielkiej czystki". Śmierć Stalina pozwoliła pisarzowi odzyskać legitymację, jednak nieostrożna uwaga na temat referatu Żdanowa pozbawiła twórczość Zoszczenki obecności w radzieckiej literaturze aż do śmierci w 1958 roku. 

REFERAT ANDRIEJA ŻDANOWA

(Uchwały KC WKP(b) o literaturze i sztuce)

Poważnym błędem czasopisma było udostępnienie trybuny literackiej pisarzowi Zoszczence, którego utwory obce są literaturze radzieckiej. Redakcja "Zwiezdy" wie, że Zoszczenko dawno wyspecjalizował się w pisaniu rzeczy jałowych, wypranych z treści i wulgarnych, w propagowaniu zgniłej bezideowości, wulgarności i apolityczności, mających na celu zdezorientowanie naszej młodzieży i zatrucie jej świadomości. Ostatnie z opublikowanych opowiadań Zoszczenki "Przygody małpy", to ordynarny paszkwil na życie radzieckie i na ludzi radzieckich. Zoszczenko przedstawia ustrój radziecki w odrażającej, karykaturalnej formie, szkaluje ludzi radzieckich przedstawiając ich jako prymitywnych, niekulturalnych, głupich, jako ludzi o filisterskich upodobaniach i obyczajach. Złośliwe, chuligańskie przedstawienie naszej rzeczywistości łączy się u Zoszczenki z wyskokami antyradzieckimi. (...) Kierownicy Związku Pisarzy Radzieckich nie tylko nie prowadzili walki ze szkodliwymi wpływami Zoszczenki, Achmatowej i im podobnych nieradzieckich pisarzy na literaturę radziecką, ale nawet patrzyli przez palce na przenikanie do czasopism obcych literaturze radzieckiej tendencji i zwyczajów."  

 

 

 

 

 

 

 

PIĘĆ NOCY I DNI

Wiera Inber

I zanim od ludzi żywych/ Oddzieli na zawsze grobowiec,/ Na pięć dni i nocy położyli/ Zwłoki jego w sali kolumnowej./

I przychodzili ludzie prości,/ Sztandary przed sobą nieśli,/ By popatrzeć na żółty profil/ I order czerwony na piersi./

Przychodzili. A mrozem srogim/ Ziemia objęta skrzepła./ Jak gdyby on na swoją drogę/ Zabrał cząstkę naszego ciepła./

I pięć nocy w Moskwie nie spano./ Dlatego, że umarł człowiek/ I uroczyście smutny stanął/ Księżyc na warcie honorowej.

Przekład Jana Zycha

"Gazeta Krakowska" nr 15, 1953.


JAK TKACZE DYWANÓW Z KUJAN-BUŁAK UCZCILI LENINA

Bertold Brecht

*

Dowiedzieliśmy się, jak ludzie z Kujan-Bułak/ oddali cześć Leninowi. Kiedy wieczorem/ kupiono naftę i wylano ją na bagnisko,/ wstał na zebraniu ktoś i zażądał,/ ażeby na dworcu kolejowym umieścić tablicę/ z opisem tego zdarzenia i ścisłą informacją/ o zmianie pierwotnego planu, o zamianie/ popiersia Lenina na febrobójczą beczkę nafty./ To wszystko ku czci Lenina./ A więc zrobili tak/ i umieścili tablicę.

przekład Adolf Sowiński 

"Nowa Kultura", nr 3, 1951.